poniedziałek, 14 maja 2018

Bieg inny niż wszystkie

To był mój pierwszy start w Wings for life 
i na pewno nie ostatni.
Bieg w szczytnym celu,
kompletnie inny i z cudowną atmosferą.

Wings for Life World Run: Biegniemy dla tych, którzy nie mogą.

Wings for Life World Run to jedyny globalny bieg, w którym meta, będąca Samochodem Pościgowym, goni zawodników. Odbywa się on w 12 lokalizacjach na świecie i rozpoczyna dokładnie o tej samej godzinie. Dzięki temu spośród wszystkich biegaczy wyłaniają się światowi zwycięzcy – kobieta i mężczyzna, którym uda się najdłużej „uciekać” przed goniącą ich metą. Bieg skierowany jest absolutnie do wszystkich, którzy chcą wspomóc działania organizacji zbierającej fundusze na badania nad rdzeniem kręgowym. 100% wpłat z rejestracji zawodników kierowanych jest właśnie na ten cel. 

Byłam bardzo ciekawa jak się biegnie gdy meta Cię goni.
Jednego byłam pewna
chociaż raz będę na mecie pierwsza 
przed Ewą :-)))))))))))))))))
Ruszyłyśmy o świcie do Poznania
gotowe na wycisk w pełnym słońcu.
Pakiety odebrałyśmy w dobrych humorach.
Godzina startu nietypowa bo o 13.00.
Ale wszystkie lokalizacje na świecie ruszają o jednym czasie.
Patrząc w bezchmurne niebo,
popijałam wciąż wodę i kalkulowałam w głowie.
Zrobić 10 km to będzie mój cel.
Bo wiecie jak uwielbiam biegać w słońcu :-) 
W końcu ruszyliśmy.
Ponad 6000 biegaczy w Polsce i ponad 100 000 na świecie.
Początek biegu trudny bo w dużym tłumie.
Potem zaczęło się rozciągać.
Spotkałam dużo znajomych również na trasie,
bo ten bieg integruje wszystkich biegaczy.
I maratończyków i osoby które biegną 5 km.
Ale nie to jest ważne a cel.
Wszyscy uśmiechnięci, radośni i pomocni.
Ponad 30 zawodników na wózkach, kilku o kulach i nawet kilka osób w egzoszkieletach.
To zrobiło na mnie wrażenie.
I co ja nie dam rady biec?
Co tam upał cisnę ile wlezie.
Wybiegłam z miasta, minęłam 10 km 
i wiedziałam, że każde 100 m to i tak dalej niż zakładałam.
Potem zaczęło się ściganie 
i co chwila odwracanie za siebie.
No jest ten Małysz czy nie?
Aha bo nie dodałam, że za kierownicą samochodu pościgowego 
kolejny raz siedział Adam Małysz.
No i w końcu mnie dogonił:-)
To akurat było pewne.
Ale dopadł mnie na 13 km,
czyi 3 więcej niż zakładałam w ten niemiłosierny skwar.

Emocje, brawa, okrzyki 
Super atmosfera.
I nawet jak czekaliśmy 1,5 godz na autobus powrotny to humory dopisywały.
Potem już pamiątkowy medal i śledzenie relacji live bo dalej biegli!!!
Normalnie jak dobiegam na metę do dobrzy zawodnicy już po medalach są 
a tu kompletnie odwrotnie można dalej trzymać kciuki i śledzić ich wysiłki.
Super sprawa.
Jestem prze szczęśliwa, że wzięłam udział w tym wydarzeniu.
Pytanie tylko dlaczego tak późno?

A i jeszcze radość na koniec bo....
biegłam w drużynie Joanny Jóżwik.
Nie udało mi się Jej spotkać ani tym bardziej dogonić
ale NASZA drużyna zajęła 4 miejsce na ŚWIECIE w klasyfikacji drużynowej
I moje 13 km też się do tego dołożyło 
Brawo My!

Poznań ! do zobaczenia za rok
Wrócę tu na pewno!!!!!!

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota


2 komentarze:

Serdecznie dziękuję za odwiedziny.
Z przyjemnością poznam Twoją opinie, uwagi, komentarze
Pozdrawiam